26 gru 2010

albumy ze zdjęciami.

uwielbiam ten czas, gdy wygodnie siadam z albumami, otwieram je i  powracam do przeszłości.
nie potrzebuję czarodziejskiej maszyny, miliona dolarów czy innych rzeczy.
patrzę i wspominam, a to czego nie potrafię sobie przypomnieć opowiada mi mama lub tata.
za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego o naszej rodzinie i przygodach związanych z tym lub innym zdjęciem. i jestem wtedy szczęśliwa. mam świadomość tego jak wiele zrobili dla mnie moi rodzice, jak wiele miłości od nich doświadczyłam, jak z kolei niewiele potrzeba było dawniej by na twarzy małej klusi gościł błogi uśmiech.

25 gru 2010

ten wieczór.

gdy wiatr zimnym śniegiem dmucha - w serca złamane i smutne, cicha wstępuje otucha.
to właśnie tego wieczoru, od bardzo wielu już wieków, pod dachem tkliwej kolędy, Bóg się rodzi w człowieku.

tydzień oczekiwań i wyjątkowych wydarzeń.

środa głęboko zapadnie mi w pamięć.
wizyta we wrocławiu, ważna rozmowa, nieprzebrane tłumy na dworcu kolejowym...
a wieczorem ogromna radość na widok osoby spełniającej swoje marzenia w izraelu.
wyjątkowy czas razem, gdzie znów 3 kobiety zasiadły do stołu. a stół cudownie przystrojony, pełen słodkości.
i jedno co bezcenne to nasze uśmiechy.

19 gru 2010

kobiecy wieczór.

z pachnącą, żywą choinką z tysiącem świecidełek i bombek.
parujące kubki zielonej herbaty.
pierniczki, cukierki, cynamonowe ciasteczka.
ciepły koc, ekran na ścianie
kobiety pragną bardziej.

specjalne uściski i podziękowania dla Uli. za to że jest.
że jest tą częścią opola, która nie pozwala czuć mi się samotnie.

17 gru 2010

miesiące poszukiwań...

drogi, z której zbłądziłam.

wskazówki wciąż były wokół mnie
lecz na ich widok zamykałam oczy
błądząc po łące obłudnego szczęścia.
zasłaniałam usta mojej duszy
by nie mogła o mnie walczyć.

chyba wreszcie ją znalazłam.

przede mną ogromny trud.
muszę postawić pierwszy krok
na drodze do wiecznego celu.
i iść nią już do końca.

9 gru 2010

09.12.10.

godz. 19.00
miał miejsce mój taneczny debiut.
i chyba nie było tak źle.
bo ludzie na końcu nagrodzili nas oklaskami.
opolski teatr tańca dokonuje cudów.
3 dni -> 9 godzin prób = 5 minutowy układ taneczny.
niezwykle zmęczona
ale... :)

8 gru 2010

dlaczego?

doba ma tylko 24 godziny?
życie nie jest proste?
ludzie nie szanują pracy innych?
raz dane słowo nie zobowiązuje?
tak łatwo się poddaję? 

czasami wydaje mi się, że moje życie to jedno wielkie szukanie odpowiedzi.

4 gru 2010

świąteczny prezent.

choć do świąt jeszcze ponad 2 tygodnie zrobiłam sobie dziś prezent.
a może to raczej złodziej zrobił mi prezent.
gdyby mi nie ukradł komórki to bym się sama nie zdecydowała na zakup nowej.
a tak i numer zachowałam i uzyskałam nowe możliwości -> wreszcie będę mogła odbierać mms'y :)
teraz studiuję instrukcję obsługi i próbuję się zorientować co i jak.
i w tym wszystkim szkoda tylko książki kontaktów...

dom - jedyne takie miejsce na świecie! :)

i po raz kolejny tradycji stało się zadość.

kolejna część przygód harrego pottera obejrzana w niezmiennym gronie!
lubię takie wieczory, lubię ten klimat i tych ludzi.
i nawet nie zepsuje mi humoru fakt, że ktoś ukradł mi, jak wracałam z opo do domu, komórkę.

3 gru 2010

a tak poza tym.

to lubię strażaków.
i dziękuję im za ich codzienną  służbę dla nas!

szczęśliwa dziś jak dziecko jestem bo jadę do domu!
:))

1 gru 2010

noc utkana snami.

ten kto wymyśla sny, tam u góry, musi mieć dużo frajdy.
biorąc pod uwagę wielość i różnorodność moich to fantazję ma niebanalną :)
mężczyzna i strach.
mężczyzna i zdziwienie.
mężczyzna i odrzucenie.

29 lis 2010

zima.

przyszła pani zima co śniegiem świat otula.
mrozi nosy i uszy, psuje dorosłym humory
dzieci cieszy, mnie zachwyca
swymi błyszczącymi płatkami śniegu.

28 lis 2010

na karuzeli uczuć.

ostatnio wszystko we mnie wiruje.
czy aby nie za szybko kręci się ta karuzela?
niech ktoś zatrzyma wreszcie świat - ja wysiadam.

25 lis 2010

ciężkie rzęsy.

pod powiekami zamglone oczy.
nie smutne lecz zmęczone.
bywa tak czasami,
że wymarzona pasja
kosztuje więcej niż się spodziewamy.

moje życie przemyka między palcami.
niedziela, wtorek, piątek, poniedziałek.
sierpień, październik, listopad
a co będzie dalej?

20 lis 2010

czerwone grzane wino.

z pomarańczami i goździkami.
rozgrzało duszę i serce.
a teraz utuli słodko do snu.
piękny wieczór za nami.

18 lis 2010

badanie charakteru.

dzisiaj na praktykach wyszło szydło z worka.
a dokładniej okazało się, że jestem flegmatykiem :)
co więcej, dowiedziałam się parę rzeczy o sobie, o których nie miałam wcześniej pojęcia!
np. kocham porządek i czystość, jestem uzdolniona z matematyki (!), opanowana i roztropna.
mam też interesujące wady tj. bezduszność, nieczułość, nieprzystępność, ba! nawet dochodzi do tego, że odsuwam się od społeczeństwa.
a do tego mam wybitne poczucie humoru, na co nie wydaje się wskazywać na ogół poważny wygląd.

ps. moim zdaniem ten test to jeden wielki żart :)

15 lis 2010

15.11.10r.

to był kolejny tak wyczerpujący poniedziałek.
na szczęście po godzinach nudy na uczelni, czekała na mnie nagroda w postaci tańców.
kocham to mimo tego, że jestem tak zmęczona a moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. na te 2 godziny budzi się na nowo i tańczy.
reszta tygodnia zapowiada się spokojniej. uff...
dobranoc.

11 lis 2010

Polska

jesteśmy wobec samych siebie, na własnej ziemi jak w nieprzyjacielskim kraju, gdzie postarano się ze wszystkich sił, by każdemu życie uprzykrzyć i utrudzić.

maria dąbrowska

8 lis 2010

już nigdy cię nie polubię.

nigdy już nie dam się skusić twoim zapachem.
nie dam się sprowokować twoim gestom.
nigdy już nie uwierzę w to co mówisz.
do pięciu liczę - znikasz.

5!

inspiracją granda

7 lis 2010

m:

miłość, młodość, maliny.
zestaw pozytywnych słów na dzisiejszy dzień.
słowoterapia w toku.

chce mi się nic.

4 lis 2010

chandra jesienna.

piękny długi weekend w domu za mną.
we wtorek trzeba było wrócić do szarej, opolskiej rzeczywistości.
może dlatego ogarnia mnie apatia.
dziś studia, praca...
jedno wam powiem, zbyt dużo lenistwa szkodzi.
celowość mojego życia poszukiwana!

27 paź 2010

to mój dzień.

zdecydowanie.
poczułam flow! zapomniałam o świecie i tańczyłam...
czuję się bosko :)
wszystkim życzę tak udanego dnia, jak ja dziś miałam.
:)

25 paź 2010

moje taneczne niedoskonałości.

nie tańczę swoim ciężarem.
nie otwieram się do końca.
moje ciało nie jest wahadłem.
taniec to nie jest taka prosta sprawa.
ale się nie poddaję i tańczę dalej!

24 paź 2010

z tablicy ogłoszeń.

szukam chłopaka z odkurzaczem.
jeśli masz odkurzacz i jesteś fajny to odezwij się proszę.
czekam na wiadomość. chlopakzodkurzaczem@wp.pl
krysia.
:)

23 paź 2010

widziałam to, czego się bałam.

i nie było źle.
nie byłam wtedy sama.
towarzyszyła mi muzyka, piękna pogoda i wiatr.
radosna obojętność poprowadziła mnie przez cały dzień.

22 paź 2010

zmiany.

jakoś tak mi lepiej chyba.
zmienia się świat i zmienia się klusia.
nic nie zostanie już jak dawniej.
jutro czeka nas nowe.
marzy mi się by było dobre.

21 paź 2010

kiedy serce kłóci się z mózgiem.

chcę wtedy pozostać bez serca.
wyciągnąć je na dzień lub dwa
i spokojnie zapomnieć.
pozwolić by znów wszystko wróciło do normy.
ale cholera tak się nie da!

20 paź 2010

...

no i widzisz
znowu życie okazało się
mądrzejsze ode mnie
jest piękne i warte

i serce jakby mniej boli

cudowna terapia
palące
gorzkie jak każde prawdziwe lekarstwo
jedyne w swoim rodzaju
krople nasercowe -
łzy

RB

19 paź 2010

kolejny długi dzień za mną.

jesienna pogoda zaglądnęła do mojej duszy.
czasami jest mgliście, zimno i niemiło.
ale zdarzają się dni kiedy świeci słonko i moja dusza mieni się jak kolorowe liście na drzewach.

18 paź 2010

16 paź 2010

wisła.

wspaniale było spotkać ludzi z klasy, z którymi nie widziałam się ponad rok.
warto było jechać 70 km, żeby zamienić parę zdań, pośmiać się, dowiedzieć się co u nich. centrum wisły troszkę się zmieniło, ale smak wuzetki z cukierni janeczka na szczęście nie! jak zawsze rewelacyjnie smaczna.

13 paź 2010

nagły spadek formy.

czuję się dzisiaj fatalnie.
byłam rano na zajęciach wychowania fizycznego, które miały mi dać siłę na cały dzień. o dziwo było na odwrót.
robię sobie dzień przerwy od tańców i wypoczywam w domu.
mam nadzieję, że energia, siły i optymizm wrócą.

12 paź 2010

w oczekiwaniu na weekend.

marzy mi się już piątek po południu.
spakuję swój plecak, wsiądę do pociągu i sru do łazisk.
piątkowy, późny wieczór spędzę już w domu.
w sobotę pojadę z przyjaciółmi na spotkanie klasowe do wisły.
a niedziela w domu...
i będzie dobrze!
tęsknię.

11 paź 2010

w przerwie na życie.

45 minutowa podróż autobusem do domu.
szybki, ale pyszny obiad.
łyk herbaty i chwila wytchnienia.
a teraz dalej na zajęcia i tańce.
mój dzień kończy się po 23...
but i like it!

10 paź 2010

zmęczona.

dzisiaj było dużo gości,
dużo zmywania...
ale jutro wolne.
zostają studia i tańce.
dobranoc.

zabawa gwarantowana.

gdy imprezujemy u ali i bartka.
jest dobra muzyka i wyborowe towarzystwo.
tylko niektórych głowa boli rano.
na szczęście mnie nie.

8 paź 2010

a kiedy nie tańczę czegoś mi brak...

i jest mi smutno.
czuję się zamknięta w czterech ścianach.
szukam miejsca, gdzie mogłabym rozwinąć skrzydła,
dać upust uczuciom, wyrzucić z siebie wszystko co mnie dziś dotknęło
i tańczyć do utraty tchu.

szukam siebie i czegoś jeszcze...

7 paź 2010

***

żyjemy sobie
z sensem i bez
czasem na przekór
a czesem wbrew
dla kogoś po coś
z celem bez celu

chcemy tak dużo
możemy niewiele

renata blicharz

6 paź 2010

opole wieczorną porą.

powoli układa się do snu.
po ulicach spacerują jeszcze ludzie.
zakochane pary, grupki przyjaciół, panowie i panie z psami.
jest także i klusia, wracająca z tańców.
rozbujana muzyką  nie idzie lecz płynie w stronę przystanku autobusowego.
w głowie ma muzykę, układy choreograficzne i gdyby była bardziej odważna to tańczyłaby na ulicy.
i jakoś wcale nie jest jej strasznie samej czekać na autobus.
bo wierzy, że jest Ktoś kto czuwa nad nią, by bezpiecznie wróciła do domu.

5 paź 2010

zbieram się do kupy.

kryzys w mojej głowie się skończył.
moje oczy coraz częściej się śmieją.
wielu ludzi wokół troszczy się o mnie.
z serca im dziękuję.

4 paź 2010

studia

czas rozpocząć.
już zdążyli zdenerwować mnie planem, zmianami tego planu i bezsensowną organizacją studiów.
szkoda nerwów.
dzisiaj odpuściłam sobie zajęcia, poszłam do pracy.
mam nadzieję, że uda mi się połączyć studia, pracę i tańce.
mimo wszystko pozytywnie.

3 paź 2010

i po tańcach,

wróciłam.
było pięknie, pracowicie i mega męcząco.
nigdy wcześniej nie czułam, że mam tyle mięśni..
strasznie wszystko mnie boli, ale i tak było rewelacyjnie.
nic tylko tańczyć.
do kwietnia!

30 wrz 2010

Kalisz.

taneczny maraton czas zacząć.
STREFA KONTAKTU.
1-3 października 2010.
trzymajcie za mnie kciuki.
do niedzieli.
:)

29 wrz 2010

to był dziwny dzień.

niespodziewana dniówka w barze i udany wieczór z kariną.
w domu mnóstwo rzeczy do posprzątania, prasowania, pakowania i organizowania a ja wracam o 23 do domu.
jutrzejszy dzień zapowiada się więc bardzo ciekawie.
tylko jak ja się z tym wszystkim wyrobię?

ps. trudy dnia wynagrodził mi widok nieba, gdy wracałam do domu.
spośród warstwowych chmurek wyłaniały się piękne, jasne gwiazdy.
coś niesamowitego!

28 wrz 2010

taniec.

uwielbiam.
dla niego zdolna jestem do poświęceń.
dla niego znoszę obdarte do krwi kolana i stopy, otarte ramiona od stania na barkach. kiedy następnego dnia po udanych zajęciach boli mnie dosłownie wszystko, to oznacza, że tańczyłam naprawdę.
ale taniec to nie tylko poświęcenie i ból.
to także uczucia, które ciężko opisać.
to wyrażanie siebie poprzez ruch, osobista i wyjątkowa interpretacja układu.
to wolność i poczucie spełnienia.
to pozbycie się własnego wstydu, otwarcie się na partnera, zaufanie mu.
to cudowne uczucie gdy jest się podnoszonym, turlanym, rzucanym czy przenoszonym.
lubię podnoszenia, zwłaszcza te w wykonaniu pana j. gdy j. podnosi, przerzuca czy wyrzuca robi to w tak niewiarygodnie bezpieczny i wspaniały sposób, że chciałoby się tańczyć z nim bez końca.

dzisiaj jestem po udanych zajęciach. już dziś boli mnie wszystko. ale w głowie i tak krótki duet z panem j.
pozytywnie - a któż by się spodziewał!

27 wrz 2010

koszmar.

osiedle na końcu świata w ciepłą, bezgwiezdną noc.
tak inne od rzeczywistości.
ciche szepty mężczyzn za moimi plecami.
niepewność przeradzająca się w strach
i nerwowy stukot niewysokich obcasów.
po chwili nieśmiała nadzieja, że azyl jest blisko,
bo pozostało tylko kilka kroków
i drewniane drzwi.
a drzwi - przerażająco zamknięte.
jeden cichy krzyk,
a później już tylko
obrzydliwa nieczułość obcych rąk.

26 wrz 2010

suche oczy.

nie da się chodzić po ścianach.
ale można stłumić w sobie wszystko co się czuje.
i nikt nie usłyszy niemego krzyku.

23 wrz 2010

pustka.

w głowie, w sercu, w duszy.

byłam snem na jawie.
zapewniałam kosmiczne noce, ale zabrakło dla mnie miejsca w codziennej rzeczywistości.

hurts - illuminated

22 wrz 2010

czegoś mi brak.

słodkości i przytulenia.
z tym słodkim to jeszcze sobie jakoś poradzę...
mam gdzieś schowaną tabliczkę czekolady.
gorzej z tym przytuleniem...

dla wtajemniczonych - HBC to nie jest.
po prostu mam już dość mieszkania samej.
dziewczyny wróćcie już!

20 wrz 2010

zmęczone literki.

alkohol uderza do głowy.
palce ślizgają się po klawiaturze.
myli się kolejność, zdania się nie tworzą.
ale to nic...
rano nie będzie już śladu.
a ja zostanę z moją głową pełną przeróżnych myśli...

19 wrz 2010

przyjemności.

dziś zrobiłam sobie dzień przyjemności.
ubrałam się elegancko jak na niedzielę przystało.
założyłam buty na obcasie, co nie zdarza się często.
po pracy przespacerowałam się przez centrum opola
i usiadłam w ulubionej herbaciarni.
pijąc przepyszną herbatę lemona grejpfrut przeglądałam ciekawe książki.
zapoznałam się z różnorodnymi przepisami na herbatę.
zjadłam dużo kostek mlecznej czekolady.
a teraz słucham cudownej muzyki.

proszę nie przeszkadzać.

18 wrz 2010

17 wrz 2010

miłość.

pamiętać po 35 latach z jakich kwiatów był zrobiony ślubny bukiet żony... bezcenne.
a ja spotkałam dziś takiego pana.
:)

16 wrz 2010

smutna myśl, którą się tańczy.

to tango argentyńskie.
pełne emocji, improwizacji i bliskości partnerów.

pewnego dnia kupię sobie buty do tańca, na wysokim obcasie, znajdę odpowiedniego partnera i nauczę się jak ruchem, dotykiem i swoją wrażliwością zatańczyć smutne myśli...

15 wrz 2010

z cyklu takie jest życie.

boli mnie, że dzisiaj uczciwość nie jest ceniona.
boli mnie, że prawda nie jest ważna, bo liczy się cwaniactwo i mocne plecy.
jest mi strasznie przykro, gdy ktoś kieruje się w swym życiu wartościami, cierpi niesprawiedliwość z powodu ich przestrzegania.
kiedy to się skończy? kiedy bycie uczciwym człowiekiem stanie się "modne" i powszechnie stosowane?
marzy mi się by pewnego dnia usłyszeć, zobaczyć, samej doświadczyć, że bycie uczciwym popłaca.
na razie niestety tak nie jest.

nie poddawajmy się w walce o to by uczciwość zwyciężała nad cwaniactwem i podstępnością.
może nie jutro, może nie za dwa lata, ale kiedyś w końcu uczciwość będzie cenioną i stosowaną w życiu ludzi wartością.

14 wrz 2010

pociągiem przez wrocław, niemcy, utah i alaskę.

tlk katowice-opole. pociąg opóźniony 35 minut.
stoję na peronie z ciężkim plecakiem i czekam.
w końcu jest, wsiadam znudzona.
znajduję wolny przedział, wchodzę i zajmuję miejsce przy oknie.
przysiadają się dwie dziewczyny.
po chwili dołączają do nas dwaj przystojni i eleganccy młodzi mężczyźni.
zakładam już słuchawki na uszy lecz przerywa mi ciekawa konwersacja po angielsku.
po 15 minutach dowiaduję się, że ci przystojni młodzieńcy to amerykańscy Mormoni.
rozmawiamy wszyscy w szóstkę o sobie, o Bogu, swojej wierze, o polsce i ameryce.
i szczerze wam powiem, nigdy tak szybko i przyjemnie nie minęła mi podróż z katowic do opola.
szkoda było wysiadać...
reszta współpasażerów jechała do wrocławia.

fantastyczna podróż ze wspaniałymi ludźmi.
mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ich spotkam.

11 wrz 2010

imbirowy napój.

na przeziębienie polecam imbirową herbatę.
przepis jest prosty.
wziąć korzeń imbiru, obrać część i skroić do kubka.
następnie zalać wrzątkiem, dodać gruby plaster cytryny.
posłodzić 2 łyżkami cukru (jak kto lubi), pomieszać i uwolnić kwasek z plasterka cytryny.
zamieszać ostatni raz i gotowe.
nic tak dobrze nie rozgrzewa jak imbirowe delicje.

imbir.
łagodzi bóle żołądkowe i zębów, wzmaga apetyt. pobudza układ odpornościowy organizmu. pomaga przy przeziębieniach i kaszlu. zapobiega mdłościom.

10 wrz 2010

czubaszek po cichu.

kiedy usłyszysz, że kobieta bez mężczyzny jest jak zając bez karabinu, śmiej się z tego!
zając bez karabinu najczęściej daje sobie radę. kobieta bez mężczyzny zawsze.

chora.

9 wrz 2010

fabryka przygód.

kolejny dzień na plus.
była opuszczona fabryka.
i piękne, niebieskie okna.
otwory w podłogach i sufitach.
kolory, krew i wiatr.
zdjęcia, tańce i gorąca herbata.
a na końcu zabawny "skok" przez płot.


dziękuję dziewczynom za wspaniałe popołudnie :)

8 wrz 2010

z uśmiechem na spacerze.

dzisiaj był piękny dzień!
zza chmur od czasu do czasu wyglądało ciepłe jeszcze słońce.
wiatr rozwiewał klusiowe włosy.
a ona w różowych spodniach biegała po całym opolu.
i niektórzy dziwnie jej się przyglądali.
ciekawe dlaczego.
z powodu różowych spodni czy z powodu uśmiechu na twarzy, który tak rzadko pojawia się na polskich ulicach?

uśmiechajmy się do siebie!

6 wrz 2010

odnaleźć w sobie taniec.

jest niedobrze.
nie mam ostatnio ochoty na taniec.
chyba jestem chora...
wcześniej nie potrafiłam wytrzymać dnia bez tańca, ćwiczeń.
a teraz?
nic. zniechęcenie.
zbliżają się warsztaty, u Natalki i w kaliszu.
a ja  bez formy.
trochę czasu jeszcze jest.
kluska - bierz się w garść!

5 wrz 2010

dom.

miejsce gdzie zawsze będę wracać.
miejsce gdzie żyją ci, którzy każdego dnia noszą mnie w sercach.
miejsce gdzie czuję się szczęśliwa.

szybko minęły godziny spędzone w domu, z rodzicami i siostrami.
trochę smutno, zwłaszcza że w opolu czeka na mnie zimne, puste mieszkanie.
nic to. plecak, pożegnalny buziak i w drogę.

4 wrz 2010

zakochani widzą słonie.

niech każdy z nas zobaczy tego wyjątkowego i jedynego słonia w swoim życiu.
ja póki co, do "zoo" się nie wybieram.

czas w rodzinne strony.
łaziska.
na krótko.

3 wrz 2010

z plecakiem w świat.

mam ochotę spakować plecak, ubrać ciepły płaszcz, wygodne botki i uciec.
wsiąść w pociąg, odjechać w dal nie patrząc za siebie.
wysiąść w górach, przespacerować się do domku na skraju lasu
i znów zmysłami smakować świat.
posiedzieć przy ogromnym stole w kuchni ogrzewanej piecem kaflowym.
z sąsiadami napić się mleka prosto od krowy.
pójść do lasu i wdychać zapach roślinności i drzew,
a wieczorem zagrać w ulubione gry.
zjeść pajdę chleba z białym serem i miodem.
ogrzać się miłością, którą zawsze tam doświadczam.

kto wie, może w lutym...

2 wrz 2010

samotny wieczór.

kolejny dzień minął bezpowrotnie.
a ja owinięta w ciepły koc, z kubkiem herbaty w ręku, siedzę i słucham.
ktoś śpiewa mi swym pociągającym, chropowatym głosem.
tom waits.
nic tylko marzyć...

take it with me

1 wrz 2010

cel mojego życia.

parę dni temu przywołałam słowa bliskiej mi osoby:
"istnienie jest bezcelowe więc przynajmniej niech będzie zabawne".
od daty ukazania się postu dumałam nad tym po co żyję na planecie zwanej ziemią.

myślę, że smutek przysłonił mi ostatnio wiele ważnych spraw.
zapomniałam o tym, że nigdy nie jestem sama.
zapomniałam o tym, że zostałam stworzona na Czyjeś podobieństwo
i w konkretnym celu.
zapomniałam o tym, że dla Kogoś jestem jedyna i niepowtarzalna.
zapomniałam o tym, że Ktoś kocha mnie miłością idealną.
zapomniałam o tym, że Ktoś stawia mi każdego dnia zadania do wykonania
i wspiera mnie ze wszystkich sił.

moje istnienie jest celowe. będę starać się by przy okazji było też zabawne.

1 września 1939r.

71 lat temu młodzi Polacy studiowali, marzyli, kochali, powoli budowali nową, wolną Polskę. 1 września wybuchła wojna. po godzinie 4 nad ranem Luftwaffe zbombardowało Wieluń. chwilę później niemiecki pancernik Schleswig-Holstein rozpoczął ostrzeliwanie składnicy na Westerplatte. 17 września radzieckie wojska zaatakowały terytorium Polski. Niemcy i Rosjanie zniszczyli wszystko co piękne
i polskie... zabili marzenia, plany, przyjaźń i miłość. pozbawili szansy na rozwój
i upragnioną wolność.

nie zapomnijmy nigdy o tych, którzy walczyli i ginęli za wolną Polskę.

30 sie 2010

historie z ziemniakami.

czasami wskakują do torebki.
często odpoczywają w butach.
dzisiaj schowały się do różowego parasola.
obrane, brudne, ugotowane bądź surowe.
i każda ta historia kończy się na wesoło :)

29 sie 2010

słoneczny promień mojego życia.

to rozmowa, która pomogła mi znaleźć rozwiązanie.
to wiadomość, która przypomniała mi o czym tak na prawdę marzę.
to uśmiech, którego nie mogłam nie odwzajemnić.
to muzyka, która dotknęła moich zmysłów.
to cisza, która uwolniła mnie od myśli.
to Bóg, który daje mi nadzieję...

28 sie 2010

deszcz.

obudził mnie stukaniem w parapet.
nie popsuł mi humoru, wręcz przeciwnie.
było całkiem przyjemnie przespacerować się ul. Oleską do pracy z różowym parasolem w ręku.
letni deszcz, nawet przy niższej temperaturze nie jest taki zły.
w pracy było nadzwyczaj spokojnie.
a teraz czeka na mnie portugalski wieczór...

27 sie 2010

złość.

często tak mam... i złości mnie to bardzo... że wszystkim się przejmuję sto razy bardziej niż powinnam.
nie zgadzam się z zastaną rzeczywistością i sama siebie tym unieszczęśliwiam.
zapominam, że niektórzy ludzie mają się ode mnie dużo gorzej.

ważna dla mnie osoba powiedziała mi niedawno, że jedyne co mogę zrobić to albo zaakceptować rzeczywistość taką jaką jest, przystosować się do niej, albo odrzucić ją i robić dalej swoje.

i na koniec moje ulubione słowa: "istnienie jest bezcelowe więc przynajmniej niech będzie zabawne".

26 sie 2010

jednoosobowość.

zbierz mnie w całość.
poukładaj na nowo.
nieśpiesznie i delikatnie.

ułóż ze mną ładny obrazek.
i daj zapewnienie,
że to wszystko może się wydarzyć.

ukształtuj w mej głowie miejsce,
na trzy ważne sprawy:
nadzieję, miłość i wiarę.

24 sie 2010

szarość duszy.

to takie uczucie pomiędzy smutkiem a radością.
gdy nie jest ani dobrze ani źle.
gdy czekasz na promienie, które ożywią kolory twojej duszy.

najtrudniejsze jest jednak to,
że te promienie musisz odnaleźć w sobie sam.

23 sie 2010

barcelońska nierzeczywistość.

samotna ławka na wieczornej, deszczowej ulicy.
na ławce drobna postać ze słuchawkami na uszach.
w słuchawkach dźwięki hiszpańskich gitar.
nie ma uśmiechu, ale jest myśl - taka, że z każdym następnym dniem będzie lepiej.
bo drobna postać woli subiektywną rzeczywistość od barcelońskiej nierzeczywistości.

22 sie 2010

pusta głowa.

upał. w pracy większa impreza. dużo się działo.
a ja pośród tych wszystkich ludzi czułam się jakaś nieobecna.
uśmiech w lewo, uśmiech w prawo.
8 godzin minęło bezpowrotnie.
przystanek-autobus-dom.
czas spać.
dobranoc

przyjaciele.

są jak najcenniejszy skarb.
są ze mną - na dobre i na złe.
to oni nadają sens gdy wydaje się, że kawałek twojego świata spada ci na głowę.
dziękuję.

20 sie 2010

***

jestem julią
mam lat 23
dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła
rytm serca
rozdrażniła
mój żywy organizm
rozkołysała zmysły
odeszła

jestem julią
na wysokim balkonie
zawisła
krzyczę wróć
wołam wróć
plamię
przygryzione wargi
barwą krwi
nie wróciła

jestem julią
mam lat tysiąc
żyję

halina poświatowska

19 sie 2010

oczy szeroko otwarte.

uwielbiam obserwować ludzi. ich miny, gesty, zachowania, reakcje. zapominam wtedy o swojej rzeczywistości  i choć na parę sekund wchodzę w ich życie.
ktoś może powiedzieć, że to krótko, ale mi wystarczy, by choć chwilę być szczęśliwą szczęściem innych czy smutną ich smutkiem.

18 sie 2010

cisza leczy duszę.

czasami tak jest, że nie ma się już ochoty by cokolwiek mówić.
lepiej przemilczeć wszystko to, co kotłuje się w głowie.
...

17 sie 2010

prasowanie.

oj nie lubię tego robić...
czekam do momentu, gdzie w "pralnio-suszarni" pojawią się stosy nieuprasowanych bluzek, sukienek, koszul. wtedy nie mam co na siebie włożyć i chcąc, nie chcąc prasować trzeba.
niestety dziś nadszedł ten dzień...


i tylko widok tych tęczowych bluzek poprawia mi humor

16 sie 2010

rzeczywistość.

zawsze jest subiektywna.
dlatego dziś zapisuję pierwszą kartkę niematerialnego pamiętnika.
będzie po mojemu, o mojej rzeczywistości wzbogacanej przez rzeczywistość innych.
klusiowarzeczywistość.