30 wrz 2010

Kalisz.

taneczny maraton czas zacząć.
STREFA KONTAKTU.
1-3 października 2010.
trzymajcie za mnie kciuki.
do niedzieli.
:)

29 wrz 2010

to był dziwny dzień.

niespodziewana dniówka w barze i udany wieczór z kariną.
w domu mnóstwo rzeczy do posprzątania, prasowania, pakowania i organizowania a ja wracam o 23 do domu.
jutrzejszy dzień zapowiada się więc bardzo ciekawie.
tylko jak ja się z tym wszystkim wyrobię?

ps. trudy dnia wynagrodził mi widok nieba, gdy wracałam do domu.
spośród warstwowych chmurek wyłaniały się piękne, jasne gwiazdy.
coś niesamowitego!

28 wrz 2010

taniec.

uwielbiam.
dla niego zdolna jestem do poświęceń.
dla niego znoszę obdarte do krwi kolana i stopy, otarte ramiona od stania na barkach. kiedy następnego dnia po udanych zajęciach boli mnie dosłownie wszystko, to oznacza, że tańczyłam naprawdę.
ale taniec to nie tylko poświęcenie i ból.
to także uczucia, które ciężko opisać.
to wyrażanie siebie poprzez ruch, osobista i wyjątkowa interpretacja układu.
to wolność i poczucie spełnienia.
to pozbycie się własnego wstydu, otwarcie się na partnera, zaufanie mu.
to cudowne uczucie gdy jest się podnoszonym, turlanym, rzucanym czy przenoszonym.
lubię podnoszenia, zwłaszcza te w wykonaniu pana j. gdy j. podnosi, przerzuca czy wyrzuca robi to w tak niewiarygodnie bezpieczny i wspaniały sposób, że chciałoby się tańczyć z nim bez końca.

dzisiaj jestem po udanych zajęciach. już dziś boli mnie wszystko. ale w głowie i tak krótki duet z panem j.
pozytywnie - a któż by się spodziewał!

27 wrz 2010

koszmar.

osiedle na końcu świata w ciepłą, bezgwiezdną noc.
tak inne od rzeczywistości.
ciche szepty mężczyzn za moimi plecami.
niepewność przeradzająca się w strach
i nerwowy stukot niewysokich obcasów.
po chwili nieśmiała nadzieja, że azyl jest blisko,
bo pozostało tylko kilka kroków
i drewniane drzwi.
a drzwi - przerażająco zamknięte.
jeden cichy krzyk,
a później już tylko
obrzydliwa nieczułość obcych rąk.

26 wrz 2010

suche oczy.

nie da się chodzić po ścianach.
ale można stłumić w sobie wszystko co się czuje.
i nikt nie usłyszy niemego krzyku.

23 wrz 2010

pustka.

w głowie, w sercu, w duszy.

byłam snem na jawie.
zapewniałam kosmiczne noce, ale zabrakło dla mnie miejsca w codziennej rzeczywistości.

hurts - illuminated

22 wrz 2010

czegoś mi brak.

słodkości i przytulenia.
z tym słodkim to jeszcze sobie jakoś poradzę...
mam gdzieś schowaną tabliczkę czekolady.
gorzej z tym przytuleniem...

dla wtajemniczonych - HBC to nie jest.
po prostu mam już dość mieszkania samej.
dziewczyny wróćcie już!

20 wrz 2010

zmęczone literki.

alkohol uderza do głowy.
palce ślizgają się po klawiaturze.
myli się kolejność, zdania się nie tworzą.
ale to nic...
rano nie będzie już śladu.
a ja zostanę z moją głową pełną przeróżnych myśli...

19 wrz 2010

przyjemności.

dziś zrobiłam sobie dzień przyjemności.
ubrałam się elegancko jak na niedzielę przystało.
założyłam buty na obcasie, co nie zdarza się często.
po pracy przespacerowałam się przez centrum opola
i usiadłam w ulubionej herbaciarni.
pijąc przepyszną herbatę lemona grejpfrut przeglądałam ciekawe książki.
zapoznałam się z różnorodnymi przepisami na herbatę.
zjadłam dużo kostek mlecznej czekolady.
a teraz słucham cudownej muzyki.

proszę nie przeszkadzać.

18 wrz 2010

17 wrz 2010

miłość.

pamiętać po 35 latach z jakich kwiatów był zrobiony ślubny bukiet żony... bezcenne.
a ja spotkałam dziś takiego pana.
:)

16 wrz 2010

smutna myśl, którą się tańczy.

to tango argentyńskie.
pełne emocji, improwizacji i bliskości partnerów.

pewnego dnia kupię sobie buty do tańca, na wysokim obcasie, znajdę odpowiedniego partnera i nauczę się jak ruchem, dotykiem i swoją wrażliwością zatańczyć smutne myśli...

15 wrz 2010

z cyklu takie jest życie.

boli mnie, że dzisiaj uczciwość nie jest ceniona.
boli mnie, że prawda nie jest ważna, bo liczy się cwaniactwo i mocne plecy.
jest mi strasznie przykro, gdy ktoś kieruje się w swym życiu wartościami, cierpi niesprawiedliwość z powodu ich przestrzegania.
kiedy to się skończy? kiedy bycie uczciwym człowiekiem stanie się "modne" i powszechnie stosowane?
marzy mi się by pewnego dnia usłyszeć, zobaczyć, samej doświadczyć, że bycie uczciwym popłaca.
na razie niestety tak nie jest.

nie poddawajmy się w walce o to by uczciwość zwyciężała nad cwaniactwem i podstępnością.
może nie jutro, może nie za dwa lata, ale kiedyś w końcu uczciwość będzie cenioną i stosowaną w życiu ludzi wartością.

14 wrz 2010

pociągiem przez wrocław, niemcy, utah i alaskę.

tlk katowice-opole. pociąg opóźniony 35 minut.
stoję na peronie z ciężkim plecakiem i czekam.
w końcu jest, wsiadam znudzona.
znajduję wolny przedział, wchodzę i zajmuję miejsce przy oknie.
przysiadają się dwie dziewczyny.
po chwili dołączają do nas dwaj przystojni i eleganccy młodzi mężczyźni.
zakładam już słuchawki na uszy lecz przerywa mi ciekawa konwersacja po angielsku.
po 15 minutach dowiaduję się, że ci przystojni młodzieńcy to amerykańscy Mormoni.
rozmawiamy wszyscy w szóstkę o sobie, o Bogu, swojej wierze, o polsce i ameryce.
i szczerze wam powiem, nigdy tak szybko i przyjemnie nie minęła mi podróż z katowic do opola.
szkoda było wysiadać...
reszta współpasażerów jechała do wrocławia.

fantastyczna podróż ze wspaniałymi ludźmi.
mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ich spotkam.

11 wrz 2010

imbirowy napój.

na przeziębienie polecam imbirową herbatę.
przepis jest prosty.
wziąć korzeń imbiru, obrać część i skroić do kubka.
następnie zalać wrzątkiem, dodać gruby plaster cytryny.
posłodzić 2 łyżkami cukru (jak kto lubi), pomieszać i uwolnić kwasek z plasterka cytryny.
zamieszać ostatni raz i gotowe.
nic tak dobrze nie rozgrzewa jak imbirowe delicje.

imbir.
łagodzi bóle żołądkowe i zębów, wzmaga apetyt. pobudza układ odpornościowy organizmu. pomaga przy przeziębieniach i kaszlu. zapobiega mdłościom.

10 wrz 2010

czubaszek po cichu.

kiedy usłyszysz, że kobieta bez mężczyzny jest jak zając bez karabinu, śmiej się z tego!
zając bez karabinu najczęściej daje sobie radę. kobieta bez mężczyzny zawsze.

chora.

9 wrz 2010

fabryka przygód.

kolejny dzień na plus.
była opuszczona fabryka.
i piękne, niebieskie okna.
otwory w podłogach i sufitach.
kolory, krew i wiatr.
zdjęcia, tańce i gorąca herbata.
a na końcu zabawny "skok" przez płot.


dziękuję dziewczynom za wspaniałe popołudnie :)

8 wrz 2010

z uśmiechem na spacerze.

dzisiaj był piękny dzień!
zza chmur od czasu do czasu wyglądało ciepłe jeszcze słońce.
wiatr rozwiewał klusiowe włosy.
a ona w różowych spodniach biegała po całym opolu.
i niektórzy dziwnie jej się przyglądali.
ciekawe dlaczego.
z powodu różowych spodni czy z powodu uśmiechu na twarzy, który tak rzadko pojawia się na polskich ulicach?

uśmiechajmy się do siebie!

6 wrz 2010

odnaleźć w sobie taniec.

jest niedobrze.
nie mam ostatnio ochoty na taniec.
chyba jestem chora...
wcześniej nie potrafiłam wytrzymać dnia bez tańca, ćwiczeń.
a teraz?
nic. zniechęcenie.
zbliżają się warsztaty, u Natalki i w kaliszu.
a ja  bez formy.
trochę czasu jeszcze jest.
kluska - bierz się w garść!

5 wrz 2010

dom.

miejsce gdzie zawsze będę wracać.
miejsce gdzie żyją ci, którzy każdego dnia noszą mnie w sercach.
miejsce gdzie czuję się szczęśliwa.

szybko minęły godziny spędzone w domu, z rodzicami i siostrami.
trochę smutno, zwłaszcza że w opolu czeka na mnie zimne, puste mieszkanie.
nic to. plecak, pożegnalny buziak i w drogę.

4 wrz 2010

zakochani widzą słonie.

niech każdy z nas zobaczy tego wyjątkowego i jedynego słonia w swoim życiu.
ja póki co, do "zoo" się nie wybieram.

czas w rodzinne strony.
łaziska.
na krótko.

3 wrz 2010

z plecakiem w świat.

mam ochotę spakować plecak, ubrać ciepły płaszcz, wygodne botki i uciec.
wsiąść w pociąg, odjechać w dal nie patrząc za siebie.
wysiąść w górach, przespacerować się do domku na skraju lasu
i znów zmysłami smakować świat.
posiedzieć przy ogromnym stole w kuchni ogrzewanej piecem kaflowym.
z sąsiadami napić się mleka prosto od krowy.
pójść do lasu i wdychać zapach roślinności i drzew,
a wieczorem zagrać w ulubione gry.
zjeść pajdę chleba z białym serem i miodem.
ogrzać się miłością, którą zawsze tam doświadczam.

kto wie, może w lutym...

2 wrz 2010

samotny wieczór.

kolejny dzień minął bezpowrotnie.
a ja owinięta w ciepły koc, z kubkiem herbaty w ręku, siedzę i słucham.
ktoś śpiewa mi swym pociągającym, chropowatym głosem.
tom waits.
nic tylko marzyć...

take it with me

1 wrz 2010

cel mojego życia.

parę dni temu przywołałam słowa bliskiej mi osoby:
"istnienie jest bezcelowe więc przynajmniej niech będzie zabawne".
od daty ukazania się postu dumałam nad tym po co żyję na planecie zwanej ziemią.

myślę, że smutek przysłonił mi ostatnio wiele ważnych spraw.
zapomniałam o tym, że nigdy nie jestem sama.
zapomniałam o tym, że zostałam stworzona na Czyjeś podobieństwo
i w konkretnym celu.
zapomniałam o tym, że dla Kogoś jestem jedyna i niepowtarzalna.
zapomniałam o tym, że Ktoś kocha mnie miłością idealną.
zapomniałam o tym, że Ktoś stawia mi każdego dnia zadania do wykonania
i wspiera mnie ze wszystkich sił.

moje istnienie jest celowe. będę starać się by przy okazji było też zabawne.

1 września 1939r.

71 lat temu młodzi Polacy studiowali, marzyli, kochali, powoli budowali nową, wolną Polskę. 1 września wybuchła wojna. po godzinie 4 nad ranem Luftwaffe zbombardowało Wieluń. chwilę później niemiecki pancernik Schleswig-Holstein rozpoczął ostrzeliwanie składnicy na Westerplatte. 17 września radzieckie wojska zaatakowały terytorium Polski. Niemcy i Rosjanie zniszczyli wszystko co piękne
i polskie... zabili marzenia, plany, przyjaźń i miłość. pozbawili szansy na rozwój
i upragnioną wolność.

nie zapomnijmy nigdy o tych, którzy walczyli i ginęli za wolną Polskę.