jak obiecałam - piszę.
byłam ciekawa ludzi, atmosfery, swoich sił i możliwości.
szukałam mostu z Nim, chciałam poznać i zrozumieć to co mnie uderza i boli w Kościele.
dziękuję:
za ból, palące słońce, zmęczenie, zniechęcenie, irytację...
dziękuję:
za odkrycie piękna modlitw, które kiedyś mnie rozczarowywały
za radosne piosenki, jedność ludzi, ich życzliwość
za letnie powiewy wiatru, które pomagały w trudzie pielgrzymowania
za świadectwa wiary zwykłych ludzi, którzy są szczęśliwi z Bogiem.
idąc na Jasną Górę pokonaliśmy ponad 117 km.
to nie był łatwy i idealny czas dla mnie i innych.
ale po to tam poszłam, by zmierzyć się ze swoją niedoskonałością
wobec tego DOSKONAŁEGO.
te chwile obecności w ciszy, która niemym dźwiękiem przeszywa, ten moment dotknięcia absolutu. Nic nie równa się ze spokojem duszy i pokojem umysłu.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń